Podobno z talentem można się urodzić. Trzeba go jedynie oszlifować i właściwie wykorzystać, ciężko pracując na treningach. Nasz dzisiejszy bohater na pewno urodził się z ogromnymi pokładami piłkarskiego talentu.  Na treningach też raczej nie ukrywał się przed gniewnym wzrokiem trenera. Mimo tego, nie udało mu się zrobić kariery, jaką mu wróżono. Dlaczego? W przypadku Joachima Hutki przyczyn można znaleźć bardzo dużo. 

Jego nazwisko dla wielu kibiców kojarzy się wyłącznie ze statystyką. Do dziś pozostaje najmłodszym ligowcem Górnika Zabrze, znajduje się też w czołówce najmłodszych piłkarzy w lidze polskiej w ogóle. Jednak tak naprawdę mało kto pamięta kim był Joachim Hutka, a w tym przypadku naprawdę jest o czym opowiadać.

Zacząć należy od tego, że wychowanek Sparty Zabrze debiutował w lidze polskiej w wieku 15 lat i 357 dni, dzięki czemu pobił o ponad 50 dni dotychczasowy rekord Włodzimierza Lubańskiego. Warto też zauważyć, że wcześniej Hutka zaliczył kilka gier w II-ligowej Sparcie. Jego debiut w ekstraklasie przypadł na wygrany mecz z Widzewem Łódź, a obie bramki padły po tym jak utalentowany młodzian wszedł na boisko w miejsce Maksymiliana Klugera. Początkowo oznajmiano światu, że oto pojawił się następca Lubańskiego, jednak ten napastnik nie miał smykałki do strzelania bramek i pewnie dlatego dość szybko został przesunięty do drugiej linii. W całej swojej ekstraklasowej karierze strzelił zaledwie trzy bramki, lecz to nie przeszkodziło mu w uzyskaniu reputacji wielkiego talentu.

W swoim premierowym sezonie „Asio” Hutka wystąpił w ośmiu spotkaniach i spędził na boisku około 300 minut. W kolejnym zaliczył już 18 gier, coraz mocniej pukając do drzwi wyjściowego składu. Rok później zanotował 21 występów i strzelił jedną bramkę, a do tego zagrał też w europejskich pucharach. Był już pełnoprawnym piłkarzem pierwszej drużyny i choć trener Hubert Kostka, czy później Władysław Żmuda nie zaczynali ustalania składu od niego, to liczyli, że jego talent przyniesie Górnikowi wiele korzyści. Nie przyniósł. Przynajmniej w sezonie 1977/78, bo Górnik spadł z ligi.

18-letni Hutka na zapleczu ekstraklasy stanowił już silny punkt drużyny. Wystąpił w 24 meczach, strzelił trzy gole i miał spory udział w wywalczeniu awansu do elity. W tym czasie nasz bohater miał też okazję pokazać swój talent przed szerszą publicznością. W maju 1978 roku najmłodszy ligowiec w historii Górnika Zabrze znalazł się w kadrze na mistrzostwa Europy do lat 18, na których Polska zdobyła brązowy medal. Potem jednak doznał kontuzji, która wykluczyła go z gry niemal na pół roku. Powrócił w pod koniec rundy jesiennej sezonu 1979/80 a w drugiej rundzie był pewnym piłkarzem pierwszego składu. Wydawało się, że jego kariera będzie rozwijać się harmonijnie i z czasem będzie znaczyć coraz więcej w zabrzańskiej drużynie, ale po zakończeniu rozgrywek Hutka zdecydował się na emigrację.

Na początku lat 80-tych wielu utalentowanych piłkarzy uciekało do RFN w poszukiwaniu lepszej przyszłości. W samym Górniku Zabrze można zaobserwować przypadki Waldemara Cimandera, Bernarda Jarziny, Ireneusza Lazurowicza, Emila Szymury, Zbigniewa Rolnika, czy nieco później Aleksandra Famuły. Decyzje sportowców nie były zaskakujące, ze względu na sytuację polityczną w kraju. Jaką karierę zrobiłby Hutka, gdyby nie ucieczka na obczyznę? Niewiadomo. Wiemy jednak, że oprócz Famuły, Hutka był jedynym piłkarzem, który solidnie wypadł na futbolowej emigracji.

Pierwsze kroki po wyjeździe do RFN utalentowany piłkarz skierował do występującej w Bundeslidze Fortuny Dusseldorf. Klub przyjął go z otwartymi ramionami i już w pierwszym sezonie nasz dzisiejszy bohater zaliczył 21 gier, które przypieczętował jednym trafieniem. Potem trafił do belgijskiego Winterslag, skąd wędrował do bliżej nieznanych Waterschei i SV Thir Genk. Następnie przeniósł się do Szwajcarii i ubirał koszulki takich klubów jak Olten i FC Winterhur.

Według doniesień z przeszłości Hutka w młodym wieku rzeczywiście dysponował ogromnym talentem. Dostrzegł to nie tylko Andrzej Gajewski, który dał mu szanse debiutu w pierwszym zespole, ale także wielu innych ekspertów, wróżących mu świetlaną przyszłość. Według medialnych opisów Hutka już jako nastolatek prezentował się jak w pełni ukształtowany zawodnik i kwestią czasu pozostawało rozwinięcie tego, czym obdarzyła go natura. Być może w osiągnięciu wyższego pułapu przeszkodził mu wyjazd za granicę, ale pojawiają się też inne opinie. Otóż nie grzeszący warunkami fizycznymi sportowiec (172 cm wzrostu i 72 kg wagi) nie zawsze prowadził sportowy tryb życia. Niewiadomo ile jest prawdy w tych doniesieniach, ale sądząc po krążących w środowisku piłkarskim legendach nie byłoby w tym nic dziwnego. Cokolwiek było powodem zatonięcia Joachima Hutki w morzu piłkarskich talentów, nie ulega wątpliwości fakt, że Polska straciła kogoś, kto mógł wnieść wiele dobrego nie tylko do Górnika Zabrze, ale być może i dla drużyny narodowej.

 

Leave us a reply

You must be logged in to post a comment.

Ten artykuł jest dostępny tylko w zagraniczej odsłonie tego serwisu.