Na naszych łamach chcielibyśmy zapoczątkować nowy cykl, który dotyczyć będzie piłkarzy, którzy w przeszłości występowali w zagranicznych zespołach, pomimo tego, że w Polsce uważani byli za przeciętnych piłkarzy w świecie osiągnęli o wiele więcj niż się po nich spodziewano.

Czasem jedna decyzja, jedno wydarzenie, potrafi odmienić los kariery piłkarskiej. Ten jeden moment może zadecydować o wspięciu się na wyższy szczebel. Tak było z bliżej nieznanym wychowankiem Stali Mielec, który wylatywał w świat jako przeciętny piłkarz mieleckiej drużyny, a potem grał w Bundeslidze, czy hiszpańskiej Primera Division.
Bogusław Kwiecień – bo o nim mowa – urodził się 3. września 1939 roku w Kluczborku. Pierwsze lekcje piłkarskiego rzemiosła pobierał w tamtejszym klubie Metal, ale już w wieku 19 lat został zauważony przez mielecką Stal. Mielec w tym czasie był potęgą. Nie było już w drużynie Henryka Kasperczaka, który właśnie odszedł do francuskiego RC Lens, ale Kwiecień trenował u boku takich asów jak Grzegorz Lato, Andrzej Szarmach, Zygmunt Kukla czy Kazimierz Buda. Młodzian nie był w stanie wywalczyć sobie miejsca w składzie, więc odszedł do Gwardii Koszalin.
 
Kwiecień powrócił do Stali w 1984 roku, kiedy ta wylądowała na zapleczu ekstraklasy.  Rok później wyemigrował za granicę. Nie on jeden uciekał wtedy za zachodnią granicę, wcześniej na taki krok zdecydowali się m.in. Aleksander Famuła, Joachim Hutka, Cezary Tobollik a później najsławniejszymi uciekinierami zostaną Andrzej Rudy i Marek Leśniak. Nielegalny wyjazd był wówczas jedynym sposobem, by spróbować szczęścia na zachodzie i uciec, przed chorobą, jaka trawiła polski naród.
 
Kwiecień po ucieczce do RFN obrał kierunek Frankfurt. Tam jego umiejętności piłkarskie spodobały się działaczom Eintrachtu, w którym występował już Tobollik. W tym klubie nie pograł zbyt długo, zaliczył zaledwie sześć spotkań na najwyższym szczeblu rozgrywkowym, ale przecież nawet o tak krótkim epizodzie w niemieckiej ekstraklasie marzą tabuny polskich piłkarzy, często o większych umiejętnościach. W 1985 roku Polak przeniósł się do grającego na zapleczu niemieckiej ekstraklasy SpVgg Bayeruth, gdzie grał przez rok. W tym czasie podjął on bardzo ważną decyzję, przyjął niemieckie obywatelstwo i zmienił nazwisko. Od 9. stycznia 1986 roku występował jako Wolfgang April.

Po krótkiej przygodzie w Bayeruth, Bogusław Kwiecień vel Wolfgang April powrócił do Eintrachtu, lecz występował tam wyłącznie w drużynie rezerw. Nie zastanawiając się długo zdecydował się więc na kolejny odważny krok – wyemigrował do Hiszpanii. Tam znalazł zatrudnienie w CE Sabadell, który występował w hiszpańskiej Primera Division. Zagrał w sześciu spotkaniach, łącznie przebywając na boisku przez 660 minut i na tym zakończyła się jego hiszpańska przygoda.
Po epizodzie w Sabadell nasz tajemniczy bohater wrócił do Niemiec, gdzie zakładał koszulkę SpVgg Homburg, a następnie wyjechał do Szwajcarii. Tutaj zakończył swoją karierę jako piłkarz FC Glarus. Ten mało znany klub prowadził wówczas słynny Niemiec, Hans Peter Briegel.

Bogusław Kwiecień jest jednym z wielu zawodników, o których nikt w Polsce nie pamięta. A szkoda, bo przecież ktoś, kto grał w lidze hiszpańskiej i niemieckiej zasługuje na uwagę. W najbliższych tygodniach przypomnimy sylwetki innych zawodników, którzy gdzieś tam zniknęli w czeluściach niepamięci.
 

Leave us a reply

You must be logged in to post a comment.

Ten artykuł jest dostępny tylko w zagraniczej odsłonie tego serwisu.