Bramkarz PSV Przemysław Tytoń po poważnym urazie głowy, którego doznał we wrześniu rozważał możliwość grania w ochronnym kasku. Polak zdecydował jednak, że jego noszenie zmniejsza widoczność i utrudnia grę.

– Ochronny kask pomaga, ale nigdy w stu procentach. Z hełmem na głowie widoczność jest znacznie mniejsza – powiedział Polak, który nie pójdzie w ślady Petra Cecha, który w takim kasku gra od 2006 roku.

– Członkowie rodziny zadzwonili do mnie i powiedzieli, że muszę grać w kasku. Myślałem o tym, rozmawiałem z lekarzami i specjalistami, ale zrezygnowałem z jego noszenia. Mam 24 lata i mogę sam zdecydować, czy chcę go nosić, czy nie. Obecnie czuję się w porządku
– stwierdził bramkarz PSV.

Tytoń doznał urazu głowy w ligowym meczu z Ajaksem Amsterdam, który odbył się 18 września. Polski bramkarz przy próbie interwencji został trafiony kolanem w głowę przez kolegę z zespołu Timothy’ego Derjicka.

Leave us a reply

You must be logged in to post a comment.

Ten artykuł jest dostępny tylko w zagraniczej odsłonie tego serwisu.