Mirosław Sznaucner nie chciał grać w, utworzonym po fuzji z Polonią Warszawa, KP Katowice, dlatego przyjął ofertę beniaminka greckiej Superleague – Verii FC. 33-latek wyjaśnił w wywiadzie dla 2×45.com.pl, dlaczego podjął taką decyzję.

– Tydzień temu byłem na rozmowach w Grecji, ale nie do końca mogliśmy się dogadać. Postanowiłem wrócić do Polski i wtedy pojawiła się oferta z Katowic. Trenowałem trzy dni z chłopakami. Ostatnio wyniknęły jednak pewne okoliczności, które sprawiły, że nie doszło do transferu. Rozmawialiśmy już nawet o finansach, były małe różnice, ale sądzę, że na tym polu byśmy się porozumieli. Nie to zaważyło, że nie zagram w Katowicach. Potem wrócił temat Verii, dalej mnie tam chcieli i zdecydowałem się na przejście do tego klubu
– powiedział obrońca w rozmowie z 2×45.com.pl.

Jak podawały media, pseudokibice grozili piłkarzowi m. in. spaleniem samochodu. Jak przyznaje sam zainteresowany, nie było to prawdą.

– Nie chciałbym komentować tych rzeczy. Cała sprawa została trochę rozdmuchana, bo dopiero co przeczytałem gdzieś, że grożono mi nawet spaleniem samochodu. Muszę zaprzeczyć: tak daleko się to nie posunęło. Były jakieś nieprzyjemne komentarze skierowane w moją stronę, ale też nie przesadzajmy. Nie było to w sumie specjalnie groźne, jednak człowiekowi zrobiło się trochę głupio i nieprzyjemnie. Później mój agent zapytał Verię, czy nadal mnie chcą, oni powiedzieli, że tak i podjąłem decyzję – przyznał były reprezentant Polski.

Oprócz klubu z Katowic, zainteresowanie Sznaucnerem miały wykazywać także Śląsk Wrocław i Wisła Kraków. 33-latek nie otrzymał jednak konkretnej propozycji i nie chciał dłużej czekać ze związaniem się z nową drużyną

– Nie było konkretnych sygnałów. Co prawda agent mówił, że może jeszcze coś się wydarzy, ale nie chciałem dłużej czekać. Nie było czasu, ligi niedługo startują, zespoły wyjeżdżają na obozy, grają sparingi, a ja ciągle byłbym na lodzie. Jestem teraz w Verii, podpisałem roczny kontrakt i wierzę, że będzie to dla mnie dobry czas – zakończył nowy gracz Veria FC.

Leave us a reply

You must be logged in to post a comment.

Ten artykuł jest dostępny tylko w zagraniczej odsłonie tego serwisu.