Hannover 96 rozbił na własnym boisku Śląsk Wrocław 5:1 (2:1) i to on zagra w fazie grupowej Ligi Europy. Jedynym pozytywem tego spotkania jest fakt, że dwa gole „mistrzom” Polski wbił Artur Sobiech.

Przed meczem Waldemar Sobota i Sebastian Mila zapowiadali, że jadą do Niemiec po zwycięstwo i po awans! Tak, tak! Po awans! Oni wierzyli, że mogą to zrobić. W sporcie zawsze trzeba wierzyć, ale czasami lepiej przemilczeć coś niż powiedzieć głupotę.

Śląsk zaczął odważnie. Już w 10. minucie po rzucie rożnym bitym przez Milę głową piłkę do siatki wbił Przemysław Kaźmierczak. Coraz więcej Polaków uwierzyło, że można, ale wrocławianie szybko wrócili do swojego znanego wszystkim stylu gry, czyli… błędy, błędy, błędy w obronie.

W 20. minucie Jodłowiec sfaulował w polu karnym Schlaudraffa, a sędzia podyktował rzut karny i przy okazji wyrzucił byłego gracza Polonii Warszawa z boiska. Jedenastkę na bramkę zamienił Abdellaoue i kibice w Polsce pomyśleli „no i się zaczęło”.

Faktycznie. Od tego momentu na boisku oglądaliśmy piłkarzy Hannoveru 96 i dziesięć koszulek z napisem „Śląsk Wrocław”, które starały się (starały się, bo i tak nie umiały) przeszkadzać Niemcom. Całe szczęście, że gospodarze nie podkręcali zbytnio tempa gry i od razu nie miażdżyli Polaków. Woleli poczekać.

W 35. minucie Huszti przebiegł prawie pół boiska i pięknym lobem pokonał Mariana Kelemena. Szkoda, że żaden zawodnik „mistrza” Polski nie spróbował go zatrzymać. Do przerwy więcej goli nie padło, a piłkarze Hannoveru mogli udać się do szatni na zasłużoną przerwę.

W 68. minucie wprowadzony wcześniej Sobiech zdobył swoją pierwszą bramkę w tym meczu. Reprezentant Polski wykończył akcję Rauscha i pokazał swoim polskim kolegom jak się wykańcza stuprocentowe sytuacje ( Waldemar Sobota jeszcze tego nie umie).

W 84. minucie jedyny Polak w Hannoverze bardzo ładnym strzałem podwyższył na 4:1. Trzy minuty później także drugiego gola zdobył Huszti i tym samym dokończył dzieła zniszczenia. Gospodarze mogli zdobyć jeszcze kolejne gole, ale zlitowali się nad sąsiadami ( może dlatego, że Wrocław należał kiedyś do Niemiec).

Także kończy się przygoda Śląska Wrocław w europejskich pucharach. My, Polacy możemy podziękować „mistrzowi”, że godnie nas reprezentował i zdobył bardzo dużo punktów do rankingu europejskiego…

Prezydent Wrocławia, Rafał Dutkiewicz powinien wysłać do władz Hannoveru 96 butelkę dobrego wina w ramach wdzięczności za lekcję futbolu i w podziękowaniu za to, że piłkarze gospodarzy nie strzelili 20 goli, bo mogli.

W dwumeczu polski zespół poległ 4:10 z siódmym zespołem ubiegłego sezonu Bundesligi. Był to najprawdopodobniej ostatni, albo przedostatni mecz Oresta Lenczyka w roli trenera wrocławian. Zrobił dla tego klubu bardzo dużo, ale niestety dla Polski już nie.

IV runda eliminacji Ligi Europy
Hannover 96 – Śląsk Wrocław 5:1 (2:1)

Mohammed Abdellaoue 22 (k), Szabolcs Huszti 35, 87, Artur Sobiech 68, 84 – Przemysław Kaźmierczak 10

Sędzia: Siergiej Karasiow
widzów: 26 200

żółte kartki: Schmiedebach – Kelemen, Socha, Kowalczyk
czerwona kartka:
Tomasz Jodłowiec

Hannover: Ron-Robert Zieler –  Steve Cherundolo (70,  Hiroki Sakai),  Mario EggimannKarim HagguiChristian Schulz (39,  Konstantin Rausch) –  Lars StindlLeon AndreasenManuel SchmiedebachJan Schlaudraff (63,  Artur Sobiech),  Szabolcs Huszti –  Mohammed Abdellaoue

Śląsk: Marián Kelemen –  Tadeusz SochaMarcin Kowalczyk, Tomasz JodłowiecAmir Spahić –  Waldemar SobotaRok Elsner (82,  Dalibor Stevanović),  Przemysław KaźmierczakSebastian MilaSylwester Patejuk (65,  Johan Voskamp) –  Cristián Díaz (46,  Mariusz Pawelec)

Leave us a reply

You must be logged in to post a comment.

Ten artykuł jest dostępny tylko w zagraniczej odsłonie tego serwisu.