Jeszcze tego lata fanów książek piłkarskich czeka niespodzianka. Na rynku pojawi się książka opisująca szczegółowo występy polskich drużyn w europejskich pucharach. Zainteresowani mogą już dziś zamówić ją w przedsprzedaży.
Książka zawiera zarówno szczegółowe opisy, dotyczące występów wszystkich polskich klubów w europejskich pucharach, zaczynając od Amiki Wronki i kończąc na Zawiszy Bydgoszcz. Autorzy tłumaczą, że w części opisowej znajdują się niepublikowane wcześniej anegdoty, które opowiedzieli im uczestnicy pucharowych bojów. Ogromną wartość ma także część statystyczna, w której znajdą się składy polskich zespołów, a także drużyn rywali. Oprócz tego w książce można znaleźć wiele zestawień statystycznych, dotyczących różnego rodzaju rekordów.
Na pewno nie jest to tania książka, ponieważ cena sięga niemalże 80 PLN. Publikacji podjęło się wydawnictwo Sendsport, które może pochwalić się takimi pozycjami jak „Legia w europejskich pucharach” czy „Odra Opole Antoniego Piechniczka 1975-1979”. Autorzy, do których zalicza się liczne grono redaktorów portalu Retro Futbol, zapowiadają, że ma to być dopiero pierwsza część dłuższej serii, firmowanej znakiem „Kolekcji Retro Futbol”.
Książkę można kupić tutaj: Polskie kluby w europejskich pucharach
Fragment książki:
W rewanżu piłkarze Arki Gdynia przekonali się na własnej skórze o prawdziwości powiedzenia, według którego gospodarzom pomagają nawet ściany. Cypryjski sędzia Ermés Reïrés pozwolił na bardzo ostrą grę Bułgarów, temperując przy tym zapał polskich piłkarzy. W efekcie do końca meczu nie dotrwał Franciszek Bochentyn, któremu Cypryjczyk pokazał czerwoną kartkę za faul bez piłki.
– Bułgarzy od początku grali brutalnie, faulowali nas bez piłki i pluli w twarz. Sędzia tego nie widział, a jednocześnie kontrolował, żebyśmy nie zrobili przeciwnikom żadnej krzywdy. Przeleżałem dużą część spotkania na murawie będąc faulowany. Pierwsza bramka padła z oczywistego spalonego, drugą też straciliśmy po kontrowersyjnej sytuacji – wspominał po latach Tomasz Korynt.
W efekcie Beroe wygrało 2:0 i dzięki lepszemu bilansowi bramek awansowało do dalszego etapu rozgrywek. Tajemnicą poliszynela jest fakt, że już przed spotkaniem było wiadomo, iż polski zespół ma nikłe szanse na awans: – Tłumaczka jeszcze przed meczem nam mówiła, że gdybyśmy u siebie wygrali 2:0, to tam byśmy przegrali 0:3. Sędzia rzeczywiście był bardzo stronniczy i ulegliśmy 0:2 – opowiadał Janusz Kupcewicz. – Nasz masażysta był z pochodzenia Grekiem. Przed meczem poszedł porozmawiać z cypryjskim arbitrem, bo już wcześniej słyszeliśmy, że może być problem z sędziowaniem. Spróbował pogadać po grecku, mając nadzieje, że sędzia nie będzie stronniczy, ale niestety efektów to nie przyniosło – dodał Tomasz Korynt.
Leave us a reply
You must be logged in to post a comment.