Dawid Pietrzkiewicz radzi sobie bardzo dobrze po powrocie do Banika Ostrawa z wypożyczenia ze słoweńskiego NK Primorje. Polak wywalczył sobie stałe miejsce w podstawowym składzie.

 

– Wszystko nagle zaczęło się w Baniku układać po pana myśli. Co się zmieniło w Ostrawie?
Wcześniej cały czas mówiono, że jestem młody, zdolny i muszę poczekać na swoją szansę. Mnie już to czekanie denerwowało, tym bardziej, że praca z trenerem bramkarzy Pavelem Srnickiem sprawiała, że czułem się coraz lepszy. Dobrze, że Banik wypożyczył mnie do Słowenii, gdzie się ograłem. Gdy wróciłem do Ostrawy myślałem już o wyjeździe z Czech, ale obecny szkoleniowiec Banika, Pavel Malura mi zaufał. Teraz mam poczucie, że nic nie robię na darmo i jak najbardziej chcę pomagać swojej drużynie. Po meczu z uczestnikiem Ligi Mistrzów, Viktorią Pilzno, który sensacyjnie zremisowaliśmy 1:1 zostałem wybrany do jedenastki kolejki Gambrinus Liga i czeskie media poważniej się mną zainteresowały. Mi ten szum jakoś nie przeszkadza, bo gram, a to przecież chodzi.

– Jak wobec tego wytłumaczy pan kiepskie wyniki Banika w tym sezonie?
Początek rzeczywiście nam kompletnie nie wyszedł, ale przecież u nas skład tworzą głównie młodzi, mało doświadczeni zawodnicy. Opuściło nas kilku kluczowych graczy i nie było łatwo wypełnić luki. Zapłaciliśmy frycowe i z kolejki na kolejkę pokazujemy coraz lepszy futbol.

– Banik może spaść z Gambrinus Liga?
Banik nigdy nie spadnie z elity, niebawem po kryzysie naszego zespołu nie zostanie już żaden ślad. Tak zasłużony klub dla czeskiej piłki, który wychował wiele gwiazd jak choćby Baros, Galasek, czy Jankulovski zwykle walczy o wyższe cele, ale przecież słabsze okresy zdarzają się każdemu.

– Co się dzieje z Jankulovskim?
Znany z występów w AC Milan piłkarz wznowił karierę, żeby pomóc Banikowi, ale niestety doznał groźnej kontuzji w spotkaniu z Hradec Kralove, która może przekreślić jego dalszą grę w piłkę. Wszyscy w Baniku czekają na lekarskie werdykty odnośnie Marka. Jankulovski trochę w piłce osiągnął i wcale nie musiał wracać do Banika. Chciał jednak bardzo pomóc klubowi, w którym startował do wielkiej kariery i po ledwie 9 minutach gry musiał opuścić murawę.

– Nie myśli pan czasami o powrocie do Polski?
Pewnie, że myślę. Chciałbym zagrać w polskiej ekstraklasie. Jeśli dostałbym ciekawą propozycję na pewno bym ją rozważył, na razie jednak muszę ciężko pracować nad tym, by wzmocnić swoją pozycję.

– Mówi się o świetnych polskich trenerach bramkarzy. A co pan może powiedzieć o Pavle Srnicku, który wcześniej pracował z panem w Baniku?
Tym, którzy nie przypominają sobie Srnicka z boiska polecam znaleźć w internecie opis jego kariery. Newcastle United, West Ham, Sheffield Wednesday, Brescia, występy w reprezentacji Czech. Po zakończeniu przygody z piłką Srnicek zajął się szkoleniem młodzieży, a także pomagał Banikowi. Jest fachowcem wielkiej klasy, a teraz ja zbieram owoce współpracy z nim. Obecnie Srnicek zajmuje się czeską młodzieżówką.

– Jak wypada porównanie ekstraklasy polskiej z czeską?
Polską regularnie oglądam w TV. Czeskie zespoły większą uwagę przykładają do obrony, w Polsce gra się bardziej ofensywnie. Chyba lepiej w Czechach pracuje się z młodzieżą, co widać choćby po wynikach juniorów i młodzieżowców na arenie międzynarodowej. Nasi południowi sąsiedzi mają nam jednak czego zazdrościć. Tutaj nie ma takiej dobrej atmofery na stadionach jak w Polsce, może z wyjątkiem Banika Ostrawa. Obiektami piłkarskimi też górujemy nad Czechami, ale to my w przyszłym roku będziemy organizować Euro. Dlatego też kiedyś chciałbym pograć sobie w Polsce na którymś z pięknych stadionów.

Rozmawiał Jaromir Kruk

 

Leave us a reply

You must be logged in to post a comment.

Ten artykuł jest dostępny tylko w zagraniczej odsłonie tego serwisu.