Ludovic Obraniak nie będzie miło wspominał ostatniego zgrupowania reprezentacji Polski. Kadra nie pozostawiła po sobie dobrego wrażenia, a Ludo zagrał tylko pół godziny z Ukrainą. W spotkaniu z San Marino nie pojawił się na boisku.

– Do tej pory byłem ważną częścią drużyny, ale ostatnio już nie jestem. Taka jest decyzja trenera, dla mnie bardzo bolesna. Po raz pierwszy wyjechałem po zgrupowaniu z ulgą. Nigdy wcześniej nie wracałem do domu z taką radością jak teraz – przyznaje piłkarz Girondins Bordeaux.

Obraniak nie wie dlaczego media uważają, że to on jest winny niepowodzeniom reprezentacji i przypomina, iż kadra może mu dużo zawdzięczać.

– Przecież u obecnego selekcjonera cztery razy grałem w podstawowym składzie i tylko z Irlandią nie miałem gola lub asysty. Mimo to jestem synonimem całego zła. Coś jest nie tak – twierdzi pomocnik.

Reprezentant Polski tłumaczy, że wcale nie czuje się skonfliktowany z innymi kadrowicami. Wręcz przeciwnie.

– Nie jestem odludkiem, to nieprawda i bzdura, że koledzy mnie nie akceptują. Brak znajomości polskiego nie jest przeszkodą w kontaktach, naprawdę bardzo się staram mówić po polsku. Niektórych zaskakuję na plus. Co innego jednak pożartować z chłopakami, a co innego rozmawiać z prasą czy przed kamerami – mówi Obraniak.

Leave us a reply

You must be logged in to post a comment.

Ten artykuł jest dostępny tylko w zagraniczej odsłonie tego serwisu.