Robert Lewandowski był bohaterem Borussii Dortmund w środowym meczu grupy D Ligi Mistrzów z Ajaxem Amsterdam (1:0). Polski napastnik, w końcówce spotkania, strzelił bramkę na wagę trzech punktów dla mistrzów Niemiec.
– W pierwszej połowie sprawdzaliśmy, na co stać rywala. W drugiej zaczęliśmy szukać swojej szansy. Oczywiście przeciwnik też miał swoje okazje, ale z przebiegu całego spotkania to Borussia zasłużyła na zwycięstwo – podsumował reprezentant Polski w wywiadzie dla „Rzeczpospolitej”.
BVB trafiło do „grupy śmierci”, w której drużynie trzech Polaków przyjdzie rywalizować z Realem Madryt i Manchesterem City. Ich pierwszym rywalem był teoretycznie najsłabszy zespół w grupie – Ajax Amsterdam, który dzielnie walczył na Signal Iduna Park.
– Niby w Lidze Mistrzów nie ma słabych przeciwników, ale rzeczywiście – zaczynaliśmy rozgrywki od meczu na własnym stadionie z Ajaksem Amsterdam, któremu daleko choćby pod względem popularności czy medialności do Realu i Manchesteru City. Chcemy wyjść z grupy, musieliśmy to spotkanie wygrać. Wydaje mi się, że teraz nabierzemy pewności siebie, mamy dobrą zaliczkę – stwierdził „Lewy”.
Polski napastnik przyznał, że przez całe spotkanie wierzył, że po końcowym gwizdku sędziego, jego zespół będzie schodził z boiska jako zwycięzca. Snajper dodał również, że sytuacja po której strzelił bramkę, wcale nie była taką wymarzoną, na jaką wyglądała.
– Nie, nawet kiedy Mats nie wykorzystał rzutu karnego. Czasami takie rzeczy się wie, wystarczyło grać do końca i stwarzać sytuacje. Ta, po której strzeliłem gola, wcale nie była taka dogodna. Łukasz Piszczek podał mi głową, piłka nie miała prędkości. Ale z drugiej strony – ja też miałem czas, żeby ładnie przyjąć, minąć, położyć obrońców i strzelić tak, jak chciałem – zakończył Lewandowski.
Leave us a reply
You must be logged in to post a comment.