Kamil Glik był jednym z trzech piłkarzy, których Franciszek Smuda skreślił z ostatecznej kadry na EURO 2012. Obrońca Torino na łamach „Faktu” wyraża swoje niezadowolenie oraz uważa, że argumenty selekcjonera były dziecinne.

– Nie dostałem szansy gry, a argumenty trenera, że nie byłem w pełni zdrowy, można włożyć między bajki. Już przed przyjazdem na obóz kadry normalnie trenowałem z Torino – przyznał piłkarz w rozmowie z „Faktem”.

Glik porównał swoją sytuację z sytuacją Damiena Perquisa, który mimo kontuzji ręki, otrzymał powołanie.

– Dla mnie to tym bardziej dziwne, bo w kadrze nie ma środkowych obrońców. Na dodatek Perquis gra bez jednej ręki, której nie umie wyprostować. A przecież na Euro nikt nie odpuści, jak w sparingu. Tu punkty będziemy musieli wyszarpać – dodał 24-latek.

Leave us a reply

You must be logged in to post a comment.

Ten artykuł jest dostępny tylko w zagraniczej odsłonie tego serwisu.