Kamil Glik w rozmowie z dziennikarzem „Faktu” potwierdził, że na dniach zostanie wypożyczony do AS Bari. Polski obrońca twierdzi, że wszystko jest już na 99 procent załatwione i do finalizacji umowy wystarczy podpis na dokumentach.

FAKT: To już przesądzone, że przenosi się pan z US Palermo do AS Bari?
Pozostało tylko złożyć podpisy na kontrakcie. Żartobliwie mogę powiedzieć, że do Palermo wracam po buty. Pakuję cały sprzęt i przenoszę się do Bari. Zdałem już zresztą dom i samochód. Teraz pozostaje dopiąć ostatnie szczegóły z nowym klubem. Przenoszę się do nowego miasta więc czeka mnie teraz do załatwienia sporo organizacyjnych spraw.

Na jak długo podpisuje pan umowę z nowym klubem?
Klub z Sycylii wypożycza mnie na pół rok. Mam z US Palermo pięcioletni kontrakt, a przed przenosinami do Bari rozmawiałem z prezesem, dyrektorem sportowym i trenerem. Dalej chcą we mnie inwestować i widzą we mnie przyszłość. Tak przynajmniej wynikło z rozmowy z nimi.

Mówiło się też o pana ewentualnych przenosinach do Wisły Kraków. Był taki temat?
Tak. Wiem, że Wisła kontaktowała się z moim menedżerem. Ale dla mnie lepiej zostać we Włoszech. Tak też widzą to ludzie z Palermo. Ile razy zobaczyliby mnie w akcji, gdybym grał w Polsce? Raz, dwa razy na sezon? A tu mają mnie pod obserwacją cały czas. Owszem, Bari jest na ostatnim miejscu w tabeli Serie A, ale to zespół, który ma potencjał na to, żeby utrzymać się w gronie najlepszych. W poprzednim sezonie rozgrywki skończyli w środku tabeli, a teraz mieli trochę pecha. W zespole było sporo kontuzji, a bramki drużyna traciła w końcówkach.

W Palermo nie było szans na przebicie się do pierwszego składu?
Zagrałem w sumie w czterech meczach. Co mogę powiedzieć? Na pewno nie czuję się gorszy od tych co grają, ale pozycja środkowego obrońcy jest specyficzna. Tu jest jak z bramkarzami, albo się gra, albo nie. Ja mam nadzieję, że w Bari będzie inaczej i będę tam regularnie występował.
To chyba dla pana bardzo ważne, bo przecież tylko poprzez regularne występy w lidze można liczyć na grę w kadrze…

Leave us a reply

You must be logged in to post a comment.

Ten artykuł jest dostępny tylko w zagraniczej odsłonie tego serwisu.