Zapraszamy do przeczytania artykułu na temat Sławomira Peszki, oraz kilku innych polaków grających w Bundeslidze. Czy to właśnie niemieckie boiska są najlepszym miejscem dla polskich piłkarzy?

Zapraszamy do lektury:

Niemcy znani są z tego, że lubią polskich zawodników. Dobrym przykładem na to jest chociażby Podolski, który de facto jest Niemcem, ale wiadomo, że polskich korzeni się nie wyparł. W ciągu ostatnich kilku lat byliśmy świadkami tego, że w Bundeslidze Polacy radzą sobie całkiem nieźle i potrafią zdobywać gole, pięknie podawać, oraz dorównywać najlepszym. Najlepszym chyba tego przykładem jest Ebi Smolarek, który w barwach Borussi osiągnął niemal status gwiazdy. Co prawda kosztem kontuzji swojego partnera z ataku Jana Kollera, nie zmienia to jednak faktu, że strzelcem okazał się wyborowym, a kibice cieszyli się oglądając jego występy. W pewnym momencie nawet nie wyobrażano sobie, aby szkoleniowiec pominął go w wyborze pierwszego składu na mecz. W końcu jednak postanowił odejść i wiadomo jak potoczyła się jego dalsza kariera, powrót do kraju to chyba najlepsza opcja by jeszcze liczyć na szansę gry na Euro.

Drugim sukcesem w Niemczech wydaję się być oczywiście Kuba Błaszczykowski. Pomocnik nie raz udowadniał, że prezentuję wysoki poziom, a i także bramkę potrafi strzelić. Przedarł się do kadry i tam również robi za mocne ogniwo, bez którego ciężko sobie wyobrazić naszą drużynę krajową. Gdy wydawać by się mogło, że szybko nie zobaczymy następnego polaka na niemieckich stadionach włodarze z Dortmundu znowu zaszaleli i kupili Roberta Lewandowskiego. Następny z polskich graczy okrzyknięty wielkim talentem… różnie to bywało w reprezentacji, ale wielu ludzi mówiło, że na polską ekstraklasę był po prostu za dobry, więc transfer należy traktować jako nowa droga i kolejny cel w karierze jeszcze młodego napastnika, co prawda póki co walczy o stałe miejsce w pierwszym składzie, ale jak widać potrafi z wejścia na boiska uczynić święto dla kibiców. Na jego pierwszą bramkę też długo czekać nie trzeba było. Gdyby cofnąć się o kilkadziesiąt lat to można by było opisać Juskowiaka, Zdebela i paru innych, którzy wojowali ligą. Teraz po raz kolejny mamy okazję przyglądać się kolejnemu już pomocnikowi… czyli Peszce. Sam zawodnik odszedł w dość nietypowym momencie, bo Lech stara się ugrać coś w Lidze Europy, a jego transfer im w tym nie pomoże no i przede wszystkim w zimę o tego typu transfery bardzo ciężko.

Do nie dawna Dżeko był tym , który rzekomo nigdzie się nie wybierał, Peszko też miał mocną pozycję w Poznaniu aczkolwiek porównywania ich to jest skrajność. Ekipa z Kolonii wiedziała co robi zatrudniając pomocnika do siebie, a on już próbuje wznieść się na wyżyny i udowodnić, że jest to trafiony transfer. Debiut udany i pokazanie się z dobrej strony managerowi to nie jest dla niego problem. Jak widać za kilka kolejek być może to właśnie go będziemy obserwowali z Podolskim w wyjściowej jedenastce, no chyba, że forma spadnie, a chęci wywalczenia sobie miejsca w podstawowym składzie zmaleją… nie liczyłbym jednak na to, on sam wciąż walczy o grę w kadrze i chociaż już kilka spotkań za sobą ma to to i tak za mało jak na jego potencjał. Nie wiadomo kiedy strzeli pierwszego gola, czy też kiedy zostanie uznany super piłkarzem. Wiadomo jednak, że za wszelką cenę będzie się starał. Walką już wielu zawodników (nie tylko z Bundesligi) udowadniało, że zasługują na grę. Sławomir Peszko musi być tym, który też  na to będzie zasługiwał. Polska jak widać ma poważanie na boiskach naszych sąsiadów, oby tylko to nie zostało zatrzymane, kto wie… być może właśnie grą za granicą nasza kadra znowu będzie grała tak, że chętnie będzie się ją oglądało?

Leave us a reply

You must be logged in to post a comment.

Ten artykuł jest dostępny tylko w zagraniczej odsłonie tego serwisu.