Zapraszamy na rozmowę z Adriánem Wójcikiem Kosełą, który całą piłkarską karierę spędził na hiszpańskich boiskach, a zdążył już zostać powołany do reprezentacji Polski U-19.
Ciężko znaleźć o Tobie jakiekolwiek informację. Karierę zaczynałeś w Atlético Benamiel FC, to był Twój pierwszy zespół?
Zgadza się. Wcześniej grałem jedynie w szkolnych rozgrywkach oraz na ulicy, natomiast kiedy okazało się, że chcieliby mnie w Atlético Benamiel FC, zacząłem trenować w klubie. To tam uczyłem się podstaw i mogłem się wybić dalej.
– Po przygodzie z mało znanymi klubami trafiłeś do Betisu, był to jedyny klub zainteresowany Twoją osobą?
– Udało mi się strzelić trochę goli, więc zainteresowało się zdecydowanie więcej klubów. Nie było oficjalnych ofert, ale przychodziło sporo zapytań. Miałem wtedy szesnaście lat, a nagle odzywały się takie marki jak Liverpool, Inter Mediolan, Atletico Madryt, Villarreal czy Malaga. Jestem przywiązany do rodziny i najbliższych, więc nie chciałem jeszcze wyjeżdżać, tym bardziej że Hiszpania daje najlepsze z możliwych warunków do rozwoju. Po głębszej analizie zdecydowałem się na Betis, bo byli bardzo konkretni, mieli wobec mnie plany i lubią stawiać na młodzież. Poza tym, to zaledwie dwie godzinki drogi od mojego rodzinnego domu. Uznałem to za słuszną decyzję.
– W Betisie występowałeś przez 4 sezony i przeniosłeś się do Sevilli i tam zadebiutowałeś w drużynie seniorskiej (II zespół). Dostałeś niespełna 10 minut na pokazanie swoich umiejętności, uważasz że w rundzie rewanżowej dostaniesz więcej szans?
– W Betisie zmienił się trener oraz modyfikowali projekt Heliópolis, więc wspólnie podziękowaliśmy sobie za współpracę. Udało mi się znaleźć klub w tym samym mieście, więc nie zwlekałem, chciałem spróbować w Sevilli. Na samym początku trenerzy mówili, że zrobiłem świetne wrażenie, więc spośród kilku napastników, to mnie włączyli do Sevilli Atletico, dostałem kilka minut w dwóch spotkaniach, nawet miałem sytuację strzelecką, ale ostatecznie wróciłem do drużyny C, bo trenerzy mieli inne plany wobec mojej osoby. Uznali, że powinienem pomóc w juniorskiej sekcji, by obronić zespół przed spadkiem, dlatego zamierzam spełniać postawione cele, a nie myślę o innych drużynach. W klubie obowiązuje pewna hierarchia, której powinniśmy się trzymać. Jeśli będę się rozwijał, przyjdzie mój czas w rezerwach. Teraz priorytetem jest złapanie odpowiedniego rytmu po kontuzji i obrona przed spadkiem z kolegami.
– W czasie okienka transferowego mówiło się o Twoim przejściu do polskiej Ekstraklasy, było zainteresowanie polskich zespołów?
– Wszystkim zajmował się mój agent, więc nie znam wszystkich szczegółów. Podobno były dwa albo trzy zapytania, ale chyba nie doszło do konkretniejszych rozmów. Ekstraklasa to interesujący kierunek, jednak kiedy pojawiła się oferta Sevilii to nie mogłem odmówić.
– Było zainteresowanie z zespołów z reszty Europy?
– Zdecydowanie mniejsze niż kiedyś. Kilka klubów nieśmiało dzwoniło, ale ani nie było szczegółów, ani nie byłem zdecydowany na inne opcje. Cierpliwie czekałem, co zaoferuje mi menedżer, więc nie wypytywałem o każdy z telefonów. Chciałem się rozwijać dalej w Hiszpanii albo w Polsce, czyli krajach, z którymi jestem związany emocjonalnie.
– Miałeś przyjemność trenowania z pierwszą drużyną Sevilli?
– Jeszcze nie było sytuacji, żeby zaprosili mnie samego na trening pierwszej drużyny, choć czasem udaje nam się załapać na gierki. Unai Emery obserwuje nas czasami, już z nim rozmawiałem po jednym z treningów, więc to tylko dalsza motywacja do pracy. Starszych kolegów z Sevilli nie poznałem, bardziej trzymam z młodszymi, którzy przemieszczają się między pierwszą drużyną a rezerwami. Ćwicząc na siłowni podczas rehabilitacji poznałem też bliżej Denisa Cherysheva, świetny facet, może jego uznam za żartownisia w klubie, bo zna mnóstwo zabawnych historii.
– W zeszłym roku zostałeś powołany na konsultację kadry U-19, jak zostałeś przyjęty przez kolegów z reprezentacji?
– Nie udało mi się wtedy poznać wszystkich, ale ci z którymi miałem okazję rozmawiać lub dzielić pokój, byli bardzo mili i gościnni. Pomagali mi i dbali o to, bym poczuł się jak u siebie. Za to mogę im tylko podziękować, przyjęcie było naprawdę ciepłe. Przede wszystkim to jednak duma, by nosić orzełka na piersi.
– Było zainteresowanie ze strony hiszpańskiej federacji Twoją osobą?
– Kilka razy rozmawiali ze mną, ale nigdy nie otrzymałem powołania. Być może znalazłem się na szerokiej liście? Nie wiem. Kiedy byłem młodszy grywałem jednak w reprezentacji regionu Malaga, a czasem nawet jako reprezentant całej Andaluzji. Teraz już raczej nie ma tematu.
– Zdaniem wielu przejście do Sevilli to dla Ciebie krok w tył, jak oceniasz swoje szanse na grę?
– Sevilla to znakomite miejsce do rozwoju. Organizacyjnie i sportowo nawet korzystniejsze niż Betis. Muszę jednak być cierpliwy, ciężko trenować i wkładać mnóstwo pracy w dokonywanie poprawy. Przyjdzie mój czas, kiedy dostanę szansę wyżej, ale na razie mam inne obowiązki, z których muszę się wywiązać. Transfer to zdecydowanie krok w odpowiednim kierunku.
– Stawiasz sobie jakieś cele przed rozpoczynającą się rundą rewanżową?
– Przed sezonem postawiłem sobie cel, by strzelić osiemnaście goli, niestety, na półmetku zamiast mieć około dziewięciu trafień, na koncie było tylko pięć, ale wpłynęła też na to kontuzja, która zabrała mi ponad dwa miesiące gry. Chciałbym, żebyśmy się utrzymali w lidze. Jeśli chodzi o mnie, dziesięć lub jedenaście trafień to minimum, muszę przynajmniej podwoić swój dorobek. Taki stawiam sobie cel.
– Śledzisz ligę polską? Kto Twoim zdaniem zdobędzie tytuł mistrza Polski?
– W trakcie rozgrywek nie mam na to czasu, choć bardzo lubię oglądać polski futbol. Zawsze wspieram reprezentację, natomiast teraz podczas kontuzji bardzo często oglądałem Ekstraklasę. Mam wrażenie, że nasza piłka idzie do przodu, rozwijamy się, a w lidze polskiej gra wielu świetnych zawodników, byłem pod wrażeniem. Nie mam faworyta, wiele klubów imponuje swoją grą. Legia oraz Wisła grają chyba najlepiej, ale nie oglądam wszystkich meczów, żeby oceniać szanse na mistrzostwo.
– Jak oceniasz bazę treningową w Cetniewie z tymi w Hiszpanii?
– Niczego nam w Cetniewie nie brakowało, cieszyłem się z możliwości treningów, byłem szczęśliwy, na nic nie narzekałem. Obiekty treningowe w Hiszpanii może są nieco lepsze, ale też już mają parę, dobrych lat. Tutaj jest inny klimat, więc też boiska są inaczej przygotowane, jest więcej, lepszych możliwości.
– Słyszałeś o portalu ePilka.pl?
– Wydaje mi się, że słyszałem. Może jakiś przyjaciel z Polski mi coś wspominał, ale niestety nie zaglądam na portal. Obejrzałem w ostatnich dniach, bardzo fajna strona o Polakach zagranicą, będę zaglądał częściej, bo to ważna rzecz. Pozdrowienia dla wszystkich czytelników.
Leave us a reply
You must be logged in to post a comment.