Jeszcze nie tak dawno Jacek Krzynówek decydował o sile reprezentacji Polski. Obecnie cały czas zmaga się z kontuzją kolana, ale ostatecznie kariery jeszcze nie zakończył. Jak się obecnie miewa?
– Jeżdżę regularnie do Kolonii i spotykam się z rehabilitantem. Zobaczymy, co z tego wyniknie. Walczę, nawet jeśli to walka skazana na porażkę – powiedział Krzynówek.
Swoją sprawność fizyczną były reprezentant Polski ogranicza do biegania. – Biorę „iPhonika”, zakładam słuchawki i biegam po lesie… chociaż i tego nie powinienem robić. Gdy za dużo biegam, zbierają mi się płyny w kolanie, a jak za mało, to z kolei ubywa masy mięśniowej i kolano jest niestabilne. I teraz trzeba to wypośrodkować – zakończył Krzynówek.
Ostatni mecz w reprezentacji Krzynówek zagrał w Mariborze ze Słowenią, tam, gdzie kadra się żegnała z szansami na mundial, z Leo Beenhakkerem i z grupą doświadczonych piłkarzy. Ani Stefan Majewski, ani Franciszek Smuda go już nie powoływali. Z Bundesligi zniknął pod koniec rundy jesiennej. Ostatni mecz o punkty zagrał w listopadzie przeciw Bayernowi, 12 końcowych minut. Przez cały sezon uzbierał tylko 11 meczów, jeden cały, jedną asystę, żadnej bramki. W 2010 roku na boisku nie pojawił się ani razu.
Kadra jest już dla Krzynówka zamkniętym rozdziałem, o uroczystym pożegnaniu nie słychać, a szkoda, bo ktoś taki nie zasłużył, by jego ostatnim reprezentacyjnym wspomnieniem była smutna szatnia w Mariborze. Rozegrał w reprezentacji 96 meczów. Więcej mają tylko Grzegorz Lato i Kazimierz Deyna. Tyle samo – Jacek Bąk, który nie tak dawno zakończył karierę. Razem byli na wszystkich wielkich turniejach, do których Polsce udało się dostać w erze po Deynie i Bońku: w 2002 na mundialu w Korei i Japonii, w 2006 w Niemczech, w 2008 na Euro w Austrii i Szwajcarii.
Leave us a reply
You must be logged in to post a comment.