Gdy kontuzja natrafiła się Wasilewskiemu to Polska była pod wpływem bardzo negatywnych emocji, oraz oburzenia. Powstała także teoria o tym, żeby jego „kat” przestał grać w piłkę, tym bardziej, że kilka kolejek później znowu dał o sobie znać. Gdy leczył kontuzję polska reprezentacja grała kolokwialnie mówiąc „piach”, a Anderlecht reprezentował się w miarę przyzwoicie, chociaż czasem braki w defensywie objawiały się straconymi bramkami. Z dnia na dzień gdy bywało coraz gorzej, on czuł się coraz lepiej, a kibice powoli zaczęli odliczać dni do jego długo oczekiwanego powrotu. W końcu gdy zza chmur wyjrzało słońce Wasyl wyzdrowiał i aż palił się do gry w pierwszym składzie. Nie ma co się oszukiwać gdy po dobrych latach gry w pierwszym składzie nagle wypada się na długi czas, w głowie zawsze pojawia się myśl o nadchodzącej konkurencji. On jednak sam nie miał zamiaru się poddawać i udowodnił niedowiarkom, że dla niego nie ma takiego słowa jak porażka czy też klęska.
Nie przegrał z samym sobą… on sam w sobie i dla siebie jest zwycięzcą. Jeśli ktoś pamięta jak wysoko ceniony był Eduardo przed kontuzją, a po bolesnym zajściu już jego reputacja trochę zmalała. W tym przypadku jest jednak zupełnie inaczej. Polak wróciła belgijskie boiska nie z dyspozycją kolosa, ale grał bardzo pewnie i zasługiwał po raz kolejny na pochwały. Bramka potwierdza jego wielki potencjał i ambicje. Po mimo upływu lat i czasu spędzonego za boiskiem on wrócił pokazując wszystkim gdzie należy miejsce innych słabszych czy też mniej entuzjastycznych zawodników, który brakuję czasem werwy i zapału do gry. Walka, nieustępliwość to kolejne cechy potwierdzające jego wielkie piłkarskie serce. Żółta kartka to dowód na to, że nie zapomniał jak się gra w obronie. Nie grał twardo, ale z głową i z pomysłem. Wydawać by się mogło, że o kontuzji już całkowicie nie myśli, a aż kwapi się do kolejnych pełnych występów. Nie stracił zaufania do kolegów i tak samo było także po drugiej stronie, trener dał mu proste wskazówki, a on profesjonalnie je wykonał. Ciekawostką jest też to, że sam powiedział niedawno, że chcę wrócić do reprezentacji, a to potwierdza jego chęci i zapał do gry. Powtarzam się… ale naprawdę nie sposób znaleźć drugiego takiego jak Marcin. Twardy gracz? Nie, to właśnie jest Wasyl. Piszą o nim gazety, ale nie ma się co dziwić. Powrót do reprezentacji? To jest dobry pomysł, ale czy zauważy go Franciszek Smuda? Potrzebujemy obrońców na skrzydło on się nadaję idealnie. Jeśli ktokolwiek szuka w obronie złotego środka, to ten Polak jest najlepszym dowodem na to, że owy środek istnieje. Cóż jeszcze można powiedzieć? Chyba pozostaje tylko pogratulować walki i chęci do życia i gry, i liczyć na to, że więcej kontuzji mu się nie przytrafi.

Leave us a reply

You must be logged in to post a comment.

Ten artykuł jest dostępny tylko w zagraniczej odsłonie tego serwisu.