Zawodnik, który mając 17 lat wyjechał do Hiszpanii opowiada o swojej karierze, niedoszłym transferze do Lechii Gdańsk oraz o tym, kto wygra Ligę Mistrzów. Zapraszamy na wywiad z Pawłem Wojciechowskim!

– Jak rozpoczęła się Twoja przygoda z piłką nożną? W jakim klubie odbyłeś swój pierwszy trening i ile miałeś wtedy lat?

– Piłkę nożną od małych lat zaszczepił u mnie mój tata, graliśmy często na podwórku razem z nim i moimi kolegami. W wieku może dziesięciu lat zacząłem uczęszczać na „treningi”, jeśli tak można nazwać, w mojej wiosce Malczyce.

– Mając 16 lat trafiłeś do Opalenicy, lecz nie pograłeś tam długo, już po roku grałeś w Hiszpanii, jak to się stało, że trafiłeś do Murcii?

– W opalenicy występowałem ogólnie przez 1,5 roku,  ale nie często reprezentowałem barwy klubu, bo byłem zawsze powoływany na młodzieżowe reprezentacje, więc bardziej byłem w rozjazdach i właśnie na jednym z takich wyjazdów do Hiszpanii dokładnie w La Mandze na turnieju międzynarodowym,  przykułem uwagę jakichś skautów i dzięki swojemu menedżerowi również trafiłem do klubu z Murcii.

– W Hiszpanii mogłeś grać z młodzieżowymi drużynami takimi jak np. FC Barcelona czy Atletico Madryt, czy miałeś okazję zmierzyć się z jakąś obecną gwiazdą ligi hiszpańskiej?

– Młodzieżowa liga tam jest podzielona na grupy, więc nie zawsze gra się ze wszystkimi przeciwnikami, ale występowałem np. przeciwko Villareal czy Atletico Madryt i właśnie w jednym z  meczów przeciwko Atletico, bronił aktualny zawodnik Manchesteru United – David De Gea.

– A z czego twoim zdaniem od hiszpańskich szkółek juniorskich przykład powinni brać Polacy?

– Powinni bardziej technicznie przygotowywać zawodników, a jeśli chodzi o piłkarzy, myślę że powinni dążyć do celu przez 90 minut. Mam tu na myśli wypełnianie założeń trenera od początku do końca.

– W 2008 roku trafiłeś do holenderskiego Heerenveen. Czy przechodząc do Holandii, myślałeś już o debiucie w Eredivise?

– Ani przez chwilę nie myślałem, że będę miał szanse zadebiutować, kiedy przychodziłem do Heerenveen. Wiedziałem, że czekają na mnie występy głównie w zespołach młodzieżowych i na tym się skupiałem. Później zacząłem trochę występować  w drugiej drużynie i wszystko zaczynało się układać. Gdy dostałem szanse treningów z pierwszą drużyną, wtedy naprawdę wiedziałem, że występ w pierwszym zespole jest w zasięgu ręki, tym bardziej że prezentowałem się bardzo dobrze.

– W lidze holenderskiej zadebiutowałeś niedługo po przejściu do Heerenveen, bo 1 listopada 2008 roku. Trener Trond Sollied wystawił Cię niespodziewanie w pierwszej jedenastce na mecz z AZ Alkmar, ty odpłaciłeś mu się golem i potem w Eredivise w tamtym sezonie zagrałeś już tylko… 13 minut. Nie masz żalu do ówczesnego trenera zespołu, że nie dał Ci więcej szans na grę?

– Mam żal, że jednak prezentując się dobrze na treningach i udowadniając to w oficjalnym meczu Eredivisie, zagrałem tylko tyle. Jednak drużyna w tamtych latach była naprawdę silna, rok w rok występowała w europejskich pucharach, a w drużynie było naprawdę sporo reprezentantów swoich krajów, więc robiłem tylko to na co miałem wpływ, czyli ciężka praca, dlatego później doszło do transferu do Willem II, bo wiedziałem, że muszę występować regularnie, a Heerenveen musi poczekać.

– Kolejny mecz zagrałeś dopiero 1,5 roku później, chociaż byłeś chwalony po meczach rezerw swojego klubu. Po sezonie postanowiłeś przenieść się do innego holenderskiego zespołu Willem II, jednak chyba nie zaliczysz tych 2 sezonów spędzonych w Tilburgu do udanych?

– Zaliczę chyba do najgorszych w mojej karierze, ponieważ przytrafiła mi się straszna kontuzja, która wyeliminowała mnie na cały sezon, a drugi rok to występy w Jupiler League.

– Latem 2012 roku postanowiłeś opuścić Holandię i byłeś bardzo bliski gry w Lechii Gdańsk. Dlaczego ostatecznie tam nie trafiłeś?

– Naprawdę chciałem wrócić do Polski, być bliżej rodziny, znajomych. Brakowało mi tego szczególnie po tych dwóch nieudanych latach w Willem II. Zacząłem treningi w Lechii i już po pierwszym treningu trener Bogusław Kaczmarek miał o mnie bardzo pozytywne zdanie. Po pierwszych treningach wydawało mi się, że wszystko jest na dobrej drodze, jednak pod koniec obozu we Wronkach zawitał tam Ricardinho, który ponoć był już dłużej na celowniku Lechii i to z nim zdecydowali się podpisać umowę, a mi podziękowali.

– Znalazłeś się w Mińsku, chociaż większość krytyków osądzało ten transfer jako krok w tył w twojej karierze, jednak z jesieni na Białorusi możesz być zadowolony. Przez stronę Football.by zostałeś wybrany drugim najlepszym obcokrajowcem w lidze.

– Nigdy wcześniej nie słyszałem o klubach z ligi białoruskiej, ale nie wyobrażałem sobie zostać bez klubu, więc wybrałem Mińsk. Okazał się to naprawdę dobry wybór, ponieważ przez pierwsze pół roku przykułem uwagę czołowych klubów ligi białoruskiej, takich jak Dynamo czy BATE, a nawet drużyn z ligi ukraińskiej, więc było świetnie. Jednak chcę podkreślić, że nigdy bym nie zdecydował się na ten kierunek, gdyby jakakolwiek drużyna z Polski chciała mnie zatrudnić.

– Na początku rundy wiosennej spotkał Cię ogromny pech. W spotkaniu z Tarpiedą Żodzino, bardzo ostro sfaulował Cię Anri Khagush, zerwał Ci więzadła krzyżowe w kolanie i ten sezon mogłeś mieć z głowy.

– Tak, cóż mogę na ten temat powiedzieć. Ten facet ma raczej nie po kolei w głowie.
Ponoć w poprzednim sezonie w Rubinie Kazań skąd przyszedł dostał 14 żółtych kartek i 3 czerwone to jakiś absurd. To był mój pierwszy kontakt z piłką i od razu wylądowałem na ziemi i więcej nie wstałem.

– Czy komisja ligi jakkolwiek go za to zagranie ukarała?

– Sędzia nie dopatrzył się nawet faulu! Odegrałem piłkę do swojego kolegi z zespołu i posiadaliśmy dalej piłkę, więc najwidoczniej zastosował przywilej korzyści. Jeśli chodzi o karę to nie dostał żadnego wykluczenia, ale parę dni po tym meczu sam zerwał więzadła krzyżowe.

– Jak oceniasz ligę białoruską? Czy przypomina Ci ona ligę holenderską?

– Nie, liga białoruska nie przypomina mi w ogóle ligi holenderskiej. Na Białorusi brakuje kibiców, a przede wszystkim stadionów, które mogłyby przyciągnąć ludzi na stadiony.

– Dzisiaj na Wembley finał Champions League. Kto wygra Twoim zdaniem?

– Nie potrafię sobie wyobrazić innego rezultatu jak wygrana Bayernu. Naprawdę zadziwiają mnie ich rezultaty w tym sezonie, a przede wszystkim podoba mi się ich gra.

– Ostatnie pytanie, czy słyszałeś wcześniej o stronie ePilka.pl?

– Niestety nie, ale na pewno zajrzę po naszym wywiadzie 🙂

Leave us a reply

You must be logged in to post a comment.

Ten artykuł jest dostępny tylko w zagraniczej odsłonie tego serwisu.