Ostatnio na naszej stronie pojawiły się dwa felietony. Miałem do nich kilka zastrzeżeń, jednak aby móc powiedzieć coś krytycznego najpierw trzeba napisać coś lepszego. Ja wybrałem temat „na czasie” i mam nadzieję, że Wam się spodoba.

Postanowiłem zająć się szukaniem przyczyn porażek naszych klubów w europejskich pucharach, bo to zapewne irytuje wielu kibiców w tym również mnie. Zapraszam do lektury.

Otóż ledwo eliminacje się zaczęły, bo tak naprawdę zaczynają się dopiero od trzecich rund, a już zostało  w nich tylko dwóch reprezentantów Polski. Lech i Ruch odpadły w III rundzie eliminacji Ligi Europy kompromitując się na wyjazdach, zaś Śląsk odpadł również w III rundzie, ale eliminacji Ligi Mistrzów i on skompromitował się w obu meczach, ale Wrocławianom została jeszcze  IV runda eliminacji Ligi Europy i zapewne tam też się skompromitują, bo mają za rywala świetną niemiecką maszynę, Hannover 96.

Tylko Legia zachowała twarz, jednak ona również mogła odpaść, ale na szczęście nie dała sobie w końcówce wbić gola i zagra dalej i jeśli mamy mieć reprezentanta w pucharach  to może być to tylko warszawskie klub, bowiem Rosenborg jest jak najbardziej w ich zasięgu.

Jakie są przyczyny tego, że od 16 lat mistrz Polski nie zagrał w Lidze Mistrzów? Dlaczego każdego roku musimy oglądać przynajmniej jedną kompromitację w eliminacjach Ligi Europy? Dlaczego piłkarze, którzy zarabiają po 30, 40, 50 tysięcy złotych miesięcznie nie potrafią pokonać rywali, którzy na miesiąc inkasują po 3, 4 razy mniej?

Odpowiedź na te pytania na pewno nie jest prosta. Na pewno na takie wyniki naszych klubów  składa się wiele czynników. Największym i chyba najbardziej szkodliwym jest długa przerwa między rozgrywkami i zbyt mała liczba meczów w sezonie. Otóż nasza „Ekstraklasa” startuje o tej samej porze co hiszpańska Primiera Division, ale jest mały problem, bo gdy hiszpańskie zespoły grają sobie mecze kontrolne to nasze kluby już walczą w europejskich pucharach.

Dwumiesięczna przerwa między końcem, a startem ligi na pewno nie wpływa dobrze na piłkarzy i zapewne nie pomaga im to w odnoszeniu sukcesów w Europie.Na szczęście od sezonu 2013/14 to się  zmieni. Ktoś wpadł na genialny pomysł i po 30 meczach liga podzieli się na dwie grupy po 7 zespołów – grupę mistrzowską i grupę spadkową. W sumie w Ekstraklasie każda ekipa rozegra 44 mecze i na pewno mistrzem kraju nie zostanie już taki Śląsk Wrocław, który w poprzednim sezonie praktycznie od każdego zespołu z czołówki dostawał łomot, a mistrza zdobył jesienią.

Kolejnym powodem porażek naszych klubów jest na pewno przepłacanie piłkarzy. W Polsce zawodnicy zarabiają jak na swoje wyniki ASTRONOMICZNE kwoty, a budżety niektórych klubów są o kilka  razy większe niż klubów np. z Czech, Norwegii, czy Szwecji. Prosty przykład, budżet Ruchu Chorzów wynosi ponad 20 milionów złotych, a budżet Viktorii Pilzno, która ostatnio zlała wicemistrza Polski  to 14 milinów złotych! Tak, ta Viktoria, która grała w Lidze Mistrzów i walczyła z Barceloną ma taki budżet jak np. Pogoń Szczecin, czy Korona Kielce. Czyż nie jest to chore?

Skąd kluby mają brać pieniądze na budowanie szkółek piłkarskich jak na pensje piłkarzy wydają niesamowite kwoty. Ostatnio Wojciech Pawłowski, który słynie z ciętego języka w jednym z wywiadów bardzo dobitnie skomentował naszą Ekstraklasę i zapowiedział, że nie ma zamiaru nigdy do niej wracać. Młody bramkarz poruszył bardzo ważny temat. Otóż polscy trenerzy boją się stawiać na młodych zawodników. W zespole mają piłkarzy, którzy zarabiają po 20-30 tysięcy złotych, a poziom ich gry jest niższy od juniorów. Przykład? Proszę bardzo.  W sezonie 2011/12 najsłabszym zespołem w Ekstraklasie była Cracovia. Ich gra wołała o pomstę do nieba. Grali fatalnie, żenująco, ale dlaczego tak było?

Ich budżet wynosił 24 mln złotych. W składzie krakowskiego klubu byli naprawdę nieźli zawodnicy, jednak od każdego dostawali łomot. Na dwie kolejki przed końcem, gdy już wiadomo było, że Cracovia spada trener Kafarski dał szansę gry młodym zawodnikom i co się stało? Ten słabiutki klubik nagle zaczął grać dobrą piłkę, która podoba się kibicom i zaczął punktować! A na boisku szaleli młodzi zawodnicy tacy jak Steblecki, czy Dudzic.

Również polityka transferowa polskich klubów woła o pomstę do nieba. Otóż jeśli klub zdobywa mistrzostwo Polski to jego szeregi zaraz opuszczają czołowi gracze. Tak było ostatnio niemal co roku. Był tylko jeden wyjątek. Tylko raz Mistrz Polski zachował wszystkich czołowych graczy i nawet się wzmocnił i… o mało nie wylądował w Lidze Mistrzów! Mowa tutaj oczywiście o Wiśle Kraków w sezonie 2011/12. Krakowski klub nie opuścił żaden znaczący zawodnik, a do drużyny przyszło kilku doświadczonych zawodników z zagranicy i zabrakło kilku minut, a cieszylibyśmy się z awansu i Wisła zostawiłaby w tyle resztę polskich zespołów.

Prezesi polskich klubów to biznesmeni, a nie potrafią zrozumieć jednej rzeczy. Żeby wygrać trzeba grać! Albo inaczej. Żeby wygrać trzeba zainwestować! Spójrzmy na ostatnich Mistrzów Polski. Śląsk Wrocław, odchodzi niemalże cała obrona, a przychodzi Grodzicki i Jodłowiec, ale ten drugi tylko na jeden mecz eliminacyjny. I jaki był skutek? Opisany wyżej. KOMPROMITACJA. Lech Poznań w sezonie 2009/10. Odchodzi Lewandowski, a przychodzi Rudniev, ale kiedy przychodzi? Po meczach ze Spartą… Lech odpada z Ligi Mistrzów w III rundzie, ale świetnie radzi sobie w Lidze Europy.

Wisła Kraków z sezonu 2008/2009. Odchodzą m.in. Zieńczuk i Baszczyński, którzy byli filarami zespołu. I jaki skutek? Kolejna kompromitacja. Odpadnięcie w II rundzie z estońską Levadią Tallin! Jeszcze jeden fakt jest bardzo zaskakujący. Polskie zespoły, te czołowe ( Legia, Lech i Wisła) umieją grać w piłkę. Tak, naprawdę umieją! Ale tylko z mocnymi zespołami. Nie potrafią grać w roli faworyta, ale jeśli nikt nie daje im szans to często wygrywają. Przykład? Lech Poznań z sezonu 2010/11. Poznaniacy męczą się niemiłosiernie z Interem Baku. Wygrywają dwumecz w karnych.

Następnie porażki ze Spartą Praga, a potem eliminują milionerów z Dnipro i trafiają do grupy śmierci w Lidze Europy. I w całym kraju panika! Będzie kompromitacja! A ten Lech wyszedł z tej grupy kosztem Juventusu i mało brakowało a zakończyłby rywalizacją na pierwszy miejscu. Potem odpada ze Sportingiem Braga, ale to już głównie wina długiej przerwy między rundami opisana wyżej.

Pora kończyć  ten mój „felieton”. Proszę pisać niżej swoje opinię i wytykać mi błędy, ale kulturalnie. Za wszystkie z góry przepraszam i mam nadzieję, że Wam się spodobał mój tekst. Pozdrawiam, Nanus.

Leave us a reply

You must be logged in to post a comment.

Ten artykuł jest dostępny tylko w zagraniczej odsłonie tego serwisu.